Działka cz.1 – budowa altanki

Podczas życiowej decyzji odnośnie rodzaju zamieszkania, padł wybór na mieszkanie w bloku. Jako, że ja nie potrafię usiedzieć na tyłku, chciałem mieć miejsce, gdzie mógłbym spożytkować moją energię. Dlatego zaopiekowaliśmy się działeczką w ROD SONA 🙂 Szukając działki chcieliśmy jak najbardziej pustą, żeby zaaranżować ją po swojemu. Po krótkich lecz intensywnych poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na działkę nr 245. Tym sposobem od  31.03.2012 staliśmy się działkowcami

Tak nasza działka wyglądała jak uzyskaliśmy możliwość jej użytkowania. Żona była odrobinę przerażona ogromem pracy do wykonania, jednak po paru dniach na działce stwierdziła, że to nic strasznego i da się zrobić 🙂 Była to działka zaniedbana, od kilku lat nikt się do niej nie dotykał. Jak widać żywopłot miał wys ok. 3 metrów, na działce była masa śmieci, niepotrzebnych gratów. Jednak nie czekając na trąbę powietrzną, która zabierze śmieci z działki 🙂 postanowiliśmy wziąć się za porządki.

Zaczęliśmy od ogarnięcia żywopłotu, który wystawał na alejkę. Ze względu, że nikt go nie pielęgnował porosły grube gałęzie , które nie miały liści. Dlatego stwierdziliśmy, że go usuniemy całkowicie. Żywopłot po bokach działki nie był tak wysoki dlatego postanowiłem powalczyć o niego przycinając go.

Kolejnym krokiem było usunięcie „domku” który ktoś wcześniej zaczął budować. Była to konstrukcja z płyt blaszanych wzmacnianych kartonem 🙂 Niestety przez okres nieużytkowania to wszystko stało się bezużytecznym śmieciem. Ogólnie miejsce na domek nam odpowiadało i powstał plan stworzenia w tym miejscu altanki.

Na działce nie mieliśmy prądu, podłączona była jedynie woda. Z racji tego że w XXI wieku ciężko żyć bez prądu, takie przyłącze zostało wykonane. Z racji tego, że nie było domku, gdzie można schować licznik, został zamontowany w skrzynce na słupku. Tuż pod nim zostało wykonane gniazdko. Jaka to była radość jak mogłem użyć szlifierki zamiast machania piłką 🙂 Przyłącze zostało wykonane tuż przed majówką 2012 roku.

Jak to w maju, wszystko kwitnie. Tak samo było i u nas. Zakwitła nam jabłonka 🙂

Ogólny widok ciągłych porządków, gratów robiło się coraz mniej

W piękną majówkę zajęliśmy się z Żoną malowaniem ogrodzenia. Stare podkorodowane ogrodzenie dostało świeży kolorek 🙂 który bardzo wyróżniał się w naszej alejce.

Moja Żoneczka zajęła się zielenią na działce, jak to kobieta chciała mieć ogródek kwiatowy. Jak widać, mąż zakasał rękawy i wydzielił nieduży pas przy chodniku, w którym Żona posadziła kwiatuszki. Dodatkowo przy ogrodzeniu zostały zrobione 3 mini ogródki:)

Jak na mężczyznę przystało, ja wziąłem się za budowę domku. Po konsultacjach z Żoną i kalkulacjach między domkiem drewnianym a murowanym zdecydowaliśmy na wykonanie domku murowanego. Zaczęło się od wykopania fundamentu. Dzięki temu mogłem pozbyć się wszystkich kamieni i cegieł, które zastałem na działce. Plan był taki, żeby wykonać płytę fundamentową, na której później będzie stawiany domek – podstawa do dobry fundament 🙂 Oczywiście za budowlankę wziąłem się pierwszy raz, nie mając żadnego doświadczenia w tej materii 🙂

Ameryki chyba nie odkryłem, stwierdzając, że muszę czymś ogrodzić wykop aby wlewany beton nie rozlewał się poza obrys 🙂 Po tych przemyśleniach zostało wykonane szalowanie, wykop został wyłożony folią, po czym przyjechała wielka betoniara i zrzuciła z gruszki ok. 3,5m sześciennego betonu B20:)

Przy rozprowadzaniu betonu potrzebowałem drugiej pary rąk do pomocy. Poprosiłem kolegę o pomoc, z którym do spółki rozkładaliśmy beton w wykopie. Oj, ten beton był bardzo ciężki… Operator gruszki widząc nasze języki na brodzie postanowił nam pomóc. W trzech rozłożyliśmy beton w szalunku a następnie z kolegą zaczęliśmy przeciągać długą deskę po krawędziach szalunku. Dzięki temu, że poziomowałem deski w czasie ich montażu udało uzyskać się całkiem równą płytę.

Z racji tego, że praca pozwalała nam na działkowanie po godz. 17 Budowę domku zostawiłem na urlop, który rozpoczęliśmy z Żoną w połowie lipca 2012. Pierwszego dnia urlopu zgromadziliśmy materiały budowlane i ruszyliśmy z budową. Plan był ambitny – w ciągu 2 tygodni wybudować domek i zadaszyć go 🙂 Budowa odbywała się dwuosobowo, majster czyli ja i kierownik – moja Żonka 🙂 Pomimo barku doświadczenia, doczytałem trochę w internecie o zaprawie, jak powinno się ją rozrobić i starałem się do tego stosować. Znałem zasadę działania poziomicy, dlatego stwierdziłem, że coś przykleić i wypoziomować to nie sztuka 😛 Właśnie ta myśl przyświecała mi przy budowie 🙂 Doczytałem również, że konieczne jest zastosowanie izolacji poziomej pod stawiane pustaki. Chroni ona ściany przed nabieraniem wilgoci.  I jak widać zaczęło się.

Kolejne warstwy pustaków ubywały, domek budowany był z połówki pustaka. zewnętrzne wymiary domku to 4x4m. + taras 1,5m. Początkowo była koncepcja, żeby drzwi były na wystającej części betonowej, jednak ten pomysł z czasem został zmieniony. Brakujący fragment tarasu został dolany ręcznie w późniejszej fazie budowy.

Po ustawieniu pustaków przyszła kolej na nadproża. Konieczne było wykonanie ich nad oknem, drzwiami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Na początek zostały wykonane zbrojenia z drutu fi 6. Następnie druciana konstrukcja została obłożona deskami, dbając o to by zbrojenie nie dotykało żadnej z desek.

Jak widać zdjęcie desek z nadproży nie spowodowało zawalenia się mojej konstrukcji 🙂

W czasie schnięcia betonu można podziwiać tęczę rysującą się nad naszą działką:)

W tym momencie minął 9 dzień urlopu, z dwudniową przerwą na opady deszczu 🙂 Mając już pełny obrys domku zabrałem się za wykonanie dachu. Konstrukcja została wykonana z murłat 100×100 i krokwi 50×100. Niestety w materii dekarskiej również nie miałem żadnego doświadczenia dlatego moje planowanie konstrukcji zaczęło się od objeżdżenia nowych osiedli domków jednorodzinnych, gdzie udało mi się zobaczyć kilka konstrukcji ciesielskich w trakcie wykonywania. Porobiłem zdjęcia po czym zasiadłem do komputera i narysowałem konstrukcję mojego dachu w DraftSight. Dzięki temu wiedziałem jakie mam zrobić podcięcia na krokwiach by dach uzyskał oczekiwany spadek i ładnie leżał na murłatach.

Kierownik budowy akceptuje robotę majstra i zezwala na kontynuację prac 🙂

Po wykonaniu konstrukcji została naciągnięta na nią membrana. To coś ma zadanie nie dopuszczać kapania wody do pomieszczeń (lub na strop) w przypadku kondensacji pary wodnej na blasze położonej na dachu.  Membrana powinna przepuszczać parę, unoszącą się do góry, jednak dla wody powinna być barierą, po której będzie spływała aż do rynny. Membranę mocujemy do krokwi za pomocą kontrłaty, następnie prostopadle do niej mocujemy łaty. Na tak przygotowaną konstrukcję możemy położyć blachę.

Jeszcze w trakcie urlopu udało nam się wyszukać na portalu ogłoszeniowym ciekawe drzwi. Jak się okazało były to solidne drewniane drzwi, okute blachą razem ze stalową ościeżnicą. Dzięki temu udało nam się zrealizować nasz urlopowy plan:) Na głowę już się nie lało, nie trzeba było nosić za każdym wyjazdem na działkę narzędzi. Jak widać urlop mieliśmy bardzo pracowity jednak efekt końcowy bardzo nas cieszył i był ukojeniem na nasze zmęczenie 🙂

Szczyty domku były uzupełniane już po urlopie. Podobnie jak wykańczanie dachu.

Oczywiście w nowej altance nie może zabraknąć światła 🙂 Dlatego wykonałem instalację elektryczną. Przy jej wykonaniu wyprowadziłem jedno gniazdo na zewnątrz domku – podpięte pod osobny bezpiecznik, żeby można było je niezależnie wyłączać. Jest to bardzo przydatne gniazdko do pracy z podkaszarką, czy elektronarzędziami. Nie trzeba plątać kabla po domku.

Po ułożeniu instalacji zabraliśmy się za tynkowanie. Również jako „zieloni” musieliśmy trochę poczytać w internecie o technice wykonywania tynków. Niestety czytanie i filmy instruktażowe wyglądały bardzo prosto a rzeczywistość skorygowała nasze wyobrażenie o tynkowaniu 😛 Skończyło na tym, że masę tynkarską Knauf Goldband nakładaliśmy przeróżnymi technikami 😀 – czy ktoś tynkuje dłonią, metodą beznarzędziową ?:D Tynkowanie jakoś tam wyszło – ale mucha też nie siada 🙂

Blat roboczy to podstawa 🙂

Meble pod zabudowę – wersja own old obrzyn:) dwie z szafek musiałem skrócić żeby udało zmieścić się je w powstałej wnęce.

W końcu znalazło się miejsce na krzesełko i stolik.

Domek w swojej bryle posiada wydzielone pomieszczenie ok. 2,5×1,5m na graty potrzebne na działce. Tym samym konieczne stało się zamontowanie drzwi, by te graty oddzielić od salonu 😛

Oczywiście, czym byłoby działkowanie bez grilowania ? Tak też stało się u nas. Któregoś to pięknego, sierpniowego weekendu stwierdziliśmy, że tylko pracujemy i pracujemy a nie ma czasu na przyjemności. Dlatego zakupiliśmy grilla i postanowiliśmy odpocząć. Pierwsze grilowanie miało miejsce 11 sierpnia 2012 roku – 4 miesiące i 11 dni od otrzymania działki 🙂

Niestety sam beton ciężko utrzymać w porządku, dlatego padła decyzja na wykonanie płytek. A co ja nie zrobię? 🙂 Podobnie jak z budową, rzucony na grząski klej 🙂 zabrałem się za układanie płytek. Ułożenie jakoś poszło, niestety z fugowaniem było gorzej… Byłem za prędki, nie doczytałem a zakupione płytki wymagały impregnacji przed fugowaniem. Efekt mojego fugowania był taki, że płytki odbarwiły się tam gdzie upaćkałem je fugą:)

Ale co Tomek popsuł, Tomek musi naprawić, dlatego wziąłem się za ręczne szorowanie 😀 Testowane były jakieś proszki typu Ajax i troszkę udało podratować się sytuację. Człowiek uczy się na błędach, najważniejsze jest by ich nie powtarzać.

Jak widać udało się również zakupić okienko. Trochę długo to trwało, bo starałem się znaleźć okno pasujące do wymiaru otworu, który wykonałem przy budowie. Jak się okazało, że nic typowego tam nie wejdzie, byłem zmuszony kupić okno o możliwie największym wymiarze a pozostałą część otworu zamurować. Nie chciałem wykonywać okna nietypowego – to tylko altanka na działce. Tym samym zakończył się nasz pierwszy sezon na działce.

W roku 2013 nasza działka bardzo się nie zmieniała, zaplanowaliśmy zadaszenie tarasu i wykonanie ocieplenia domku. Zauważyliśmy, że zacinający deszcz moczył nam ściany i miejscami pojawiały się mokre plamy wewnątrz domku. Pomyślałem, że ocieplenie rozwiąże ten problem a jednocześnie sprawi że domek będzie ładniejszy i nie będzie już straszył pustakami:) Oczywiście ocieplenie zostało wykonane własnoręcznie. Jest to bardzo przyjemna robótka, styropian jest bardzo wdzięczny do docinania:) Jedyny minus to wszędobylskie białe kuleczki 😛

Przyklejony styropian został zakołkowany, następnie został zaciągnięty klejem z zatopioną siatką. Przed wykonaniem ocieplenia zmuszony byłem również wykonać podbitkę, żeby wszystko miało ręce i nogi.

Po zaciągnięciu klejem domek został pomalowany. Tu oczywiście obudziła się fantazja twórcza mojej Żonki. Dzięki niej mamy takie prostokąciki na krawędziach domku:)

Tak wyglądał nasz domek na koniec 2014 roku. Na rok 2015 zaplanowaliśmy wykonanie WC z pomieszczeniem gospodarczym oraz grila murowanego z klinkieru. Zapraszam do śledzenia relacji z naszego działkowania.

W związku z dużym zainteresowaniem zamieszczam paczkę z kosztorysem i rysunkami, które wykonywałem w czasie budowy altanki: kosztorys + rysunki